środa, 26 stycznia 2011

Zimowych obrazków rozdział kolejny ;-) i nieostatni! Niedzielny spacer z H.

Kto powiedział, że zima nie jest kolorowa?

Parę migawek z niedzielnego spaceru z Hanią…
Podczas którego przemarzłam okrutnie, nie wiedzieć dlaczego… Przecież słońce świeciło, a ubrana byłam cieplucho…



Często dopiero na tle innych dzieci widzę, jak bardzo M. jest odważny.
Jak kompletnie niczego się nie boi…
Podczas gdy Hanką trochę grymasiła i kręciła głową na hasło SANKI, M. nie oglądając się na boki, zjeżdżał nawet z tych najbardziej stromych górek!!!
Na kolanach Taty, ma się rozumieć… I śmiejąc się w głos!
Ale z tych najmniejszych to już zjeżdżał sam!!!

Z sankami poszaleliśmy zdrowo – aż urwał się od nich sznurek ;-)
I bałwana ulepiliśmy!
A potem ruszyliśmy na plac zabaw.
M. tak rozhuśtał się na bujanej żabie, że trzeba było Go zatrzymywać…
To jest wprost niewiarygodne ile siły ma nasz Syn…

Choć przeżyliśmy i chwile trwogi, kiedy na placu zabaw pojawił się groźny Tobiasz ;-)
Nieco starszy od naszych Dzieci, ale dosyć prędko dał do zrozumienie, kto tu rządzi…
No nic, M. wraz z Hanią skryli się w drewnianej budce – uśmialiśmy się, bo budkę tę ewidentnie zamieszkują ‘po godzinach’ nastolatki ;-) i wygląda jak obskurny przystanek autobusowy ;-)
Mamy całą taką serię zdjęć na tle ściany niby-graffiti ;-)
No, rewelacja!
 


***

Naprawdę nie mam pojęcia kiedy te nasze Dzieci tak urosły…
Zeszłą zimą spacerowałyśmy z Mamą Hani po Krakowskim Przedmieściu, po Łazienkach, Parku Ujazdowskim z dwoma maluchami w głębokich gondolach. Z dwoma śpiochami. Łakomczuchami, które trzeba było karmić co i rusz, wobec czego świetnie miałyśmy przetrenowaną trasę po lokalach mama friendly ;-)
Kiedy ten rok cały minął… Aż wierzyć się nie chce…

***

I jeszcze jedno zdjęcie - robię właśnie porządek w naszym domowym fotoarchiwum i przeglądam zimowe zdjęcia z mojego dzieciństwa! Zamieszczam więc ulubione ;-) To ja! I mój kożuszek ;-)))
Wiecie, co jest zabawne? Nie mam pewności, do kogo tak naprawdę podobny jest M. Bo jedni twierdzą, że to 'cały Tatuś', inni, że 'wykapana Mamusia', niektórzy, że to 'miks doskonały' ;-) Hmm... Oglądamy nasze zdjęcia z dzieciństwa i faktycznie - jest podobny i do mnie, i do Tatusia... Zresztą chyba i my jesteśmy podobni w jakiś sposób do siebie - zaprzyjaźniony antykwariusz przyznał kiedyś, że zawsze nas brał za rodzeństwo ;-) Choć najzabawniejsze jest to, że oboje jesteśmy ciemnowłosi, tymczasem M. włosy ma jasne. Popielaty blond... Ponoć Tatuś M. też takie miał... Zatem zdjęcia kłamią, bo na nich jest brunetem :-)))

9 komentarzy:

  1. Jaki stylowy kożuszek miałaś! Właśnie to porównywanie dzieci do rodziców kiedy byli w ich wieku i vice versa... kto do kogo jest/był podobny??? A włosy ściemnieją, powoli i niezauważalnie. Ja też byłam w dzieciństwie blondyneczką w odcieniach zbóż i co... teraz po blondynce ani śladu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to? Przecież włosy masz blond!!! ;-)

    M. chyba też ściemnieje - w każdym razie ma ciemną oprawę oczu.
    Za to ja mam coraz więcej jasnych włosów... I to nie blond bynajmniej :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnie zdjęcie! Ja też miałam kożuszek, ale takiej fantastycznej czapeczki już nie. I jakie piękne ziarno. Jakie przygaszone kolory. Zupełnie jakby się ktoś nad obróbką napracował ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnie zdjęcie pobiło wszystko :))) To chyba era kożuszków była - też miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kożuszek jest wspaniały! Też miałam :)
    Ale M. to chyba sanki tak lubi po Tacie, sądząc po Twojej minie na ostatnim zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, M. jest do Ciebie bardzo podobny na tym ostatnim zdjęciu:) Ten nosek:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewo, ta 'fantastyczna' czapka to jakaś kombinacja z szalikiem, jak przypuszczam ;-)
    I bardzo lubię zdjęcia z tamtych czasów. Za kolory właśnie!

    Anik, no ba! Kto nie miał wtedy kożuszka? Może wrócą? ;-)

    Małgorzato, hehe, najwyraźniej ;-)

    Delie, tak myślisz? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, to była moja pierwsze myśl jak zobaczyłam to zdjęcie. A zaraz po niej, że marzyłam o takim kożuszku:)

    OdpowiedzUsuń
  9. My z mężem też jesteśmy bardzo podobni do siebie (wyglądamy jak rodzeństwo :-), a dzieci? Raz jedno wydaje się podobne do mnie, drugie do męża, a w następnym miesiącu następuje zamiana ;-) W starszym często widzę to podbieńswo raz do mnie raz do męża a młodszy to chyba najbardziej podobny jest do brata :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)