piątek, 7 stycznia 2011



Od rana mam wrażenie, że dziś niedziela ;-)
Może dlatego, że fajnie dzisiaj było jak w najfajniejszą niedzielę właśnie.

Wyprawa na koniec świata. Z Hanią na sanki. I prawie na łyżwy ;-)
I na pyszny obiad.
Ach, zgrana z nas paczka :-)
I w ogóle dużo dziś było pysznej zabawy!!!

Ale późno już, więc na razie tylko zdjęcia…
I to takie z wczoraj!
Bo dziś aparat został w Domu. Celowo. W ramach terapii, którą Tatuś M. zarządził pod wpływem lektury Susan Sontag ;-) między innymi!
Zachęcona (symulując zniechęcenie) zerkałam co i rusz przez Tatusiowe ramię i specjalnie diagnozą zdziwiona nie jestem… Syndrom japońskiego turysty – już o tym pisałam tutaj ;-) Tak w skrócie… Bo bez skrótów brzmi poważniej…
Tak więc mały detoks.
Zarządzony odgórnie.
Choć sama przyznaję, że mi lżej czasem bez aparatu.
Nie tylko w przenośni ;-)

Za to wczoraj poszalałam :-)
Place zabaw najfajniejsze zimą. Albo latem po zmroku. Bo puste. Niemal…
Niektórym się narażę tym stwierdzeniem, ale kocham zimę! Taką!

Dobrego dnia!





8 komentarzy:

  1. Chyba sobie tę Sontag kupię. Bo mam ten syndrom, ale się leczę;) Nieskutecznie. Nawet pocieszenie, że są gorsze nałogi, jakieś mało pocieszające:)

    Świetne to oszronione kule! Place zabaw po zmroku są super:)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne to miejsce ...

    ja, w tą brzydka pogodę nie zabieram często ze sobą aparatu, często tego żałuję, ale jak tylko się zrobi ładnie, ciepło to po prostu nie ma wybacz! A może zaopatrzę się w coś mniejszego ;) i będę pstrykać i pstrykać i pstrykać i ... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma jak wyprawa na ośnieżony plac zabaw! (ale co ja o tym wiem na deszczowej wyspie - u nas gumiaki i chlapania w kalużach ;)
    A ja się leczę :) i czasami specjalnie nie zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio tez robie mniej zdjec i troszke wiecej czytam, staram sie przynajmniej... samo tak jakos, widzocznie taka potrzeba... Plac zabaw fajny z tymi kulami i balwan jest a my jeszcze nie robilismy, moze teraz sie uda bo jest troche cieplej...

    Milego dnia i czytania... M

    OdpowiedzUsuń
  5. Delie, służę egzemplarzem :-) Chyba, że chcesz mieć własny...

    Magda, no fajne miejsce :-) to prawda!
    Ech, ja często żałuję - bo czasem dźwigam niepotrzebnie, a czasem mi go brak... Czekam na Twoje wiosenne zdjęcia! Wiosna jest szalenie fotogeniczna - zdecydowanie bardziej niż to świństwo, co dzisiaj za oknem... Bo po białej zimie ani śladu. Wrrrr...

    Anik, prawda :-) Tutaj też po zimie ani śladu właściwie... I dziś kalosze by mi się przydały!!!

    Mamsan, bałwan 'cudzy' - sami jeszcze nie lepiliśmy!!! A samoleczenie najlepszą terapia w tym wypadku, hehe!
    Uściski!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny plac zabaw, a mi najbardziej podoba się bałwan ;)
    Sontag stoi na półce nieprzeczytana, czeka na swoją kolej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kemotko, Sontag warto... Choć momentami gorzka to lektura... Przynajmniej dla mnie ;-)
    A bałwan cudny, prawda :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Susan dostałam od mojego MM :) gdy - jak twierdził - aparat przyrósł mi do ręki ;) a było to latem gdy naprawdę nie sposób rozstać się z aparatem . Bardzo lubię tę książkę, niektóre najciekawsze dla mnie fragmenty zaznaczyłam sobie zakładkami i czasami powracam do nich jak bumerang ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)