poniedziałek, 10 stycznia 2011

Trochę wstecz... I gorzki smak porażki :-(



Jesienią każda taka niedziela wydaje się być już tą ostatnią…

Prędko, zanim przyjdzie wiosna (może jednak przyjdzie?) i zanim się i tutaj zazieleni, wrzucam jesienne resztki…
Takie spotkanie M. i Zosi z wiewiórką na przykład. Łazienki. Jeszcze wrzesień… A może już październik?


Ta wiewiórka rozkoszna... Ta Dziewczynka również :-)




I zdjęcie, które uwielbiam... Dzień po tym jak Zosię odwiedziła Wróżka Zębuszka :-)
Jest jeszcze takie potrójne - ja, Zosia i M. z jego cudną diastemą ;-)

***


M dziś dostał klapsa.
Po raz pierwszy…
Symbolicznego.
Szczególnie się nie przejął.
Nawet go ten klaps rozbawił ;-)
Dla mnie klęska.
I gorzka porażka.
Z kilku powodów.
Bo klaps był za to, że przewrócił lampę.
Po tym jak wdrapał się na komodę.
Stałam tuż obok…
Zatem moja to wina. Tylko i wyłącznie.
To są te osławione sekundy…
 
Zły dzień.
Zły i taki bad hair ;-)
Pod każdym względem.
M. jak w amoku – uparte wspinaczki po meblach, rozchlapywanie wody z psiej miski, rozrzucanie zabawek, usilne (zakończone wieloma sukcesami!) próby podłączenia świątecznych lampek do kontaktu, itepe… I kompletny brak zainteresowania (dzisiaj) takimi bardziej konwencjonalnymi formami rozrywki ;-)
Rozlał herbatę (moja wina!), wysypał mąkę (moja wina!), zrzucił doniczkę (moja wina!).
No właśnie.

To ta pogoda.
Na pewno.
Wściekły upór, płacz i wymuszanie. Rozdział drugi. Nieostatni (jak mniemam).
Czasami brak mi sił.
I cierpliwości.
Stąd ten klaps. Niemy. Bo nie zdążyłam nawet podnieść głosu…

Zgłaszam samokrytykę.
I poddaję się.
Przynajmniej dzisiaj…

Mam nadzieję, ze jutro okaże się łaskawsze.
Znikam…

Marzą mi się cztery długości. Olimpijskie. Ale zamiast tego wskakuję pod prysznic. Basen na wiosnę. Obowiązkowo…

Dobrze, że wieczorem nadchodzą posiłki :-)
Na przykład Tatuś M. z propozycją fajnego filmu przed snem…
Albo nowi sąsiedzi z zabawkowym odkurzaczem ;-) O tak, pomogło… Godzina bez żadnych prób wspinaczkowych ;-)))
Odkurzacz za drewnianą żabę na sznurku i za fujarkę – taka wymiana dobrosąsiedzka!!!

Dobranoc!

PS A i tak wszystkiemu winna koszulka ;-)

28 komentarzy:

  1. u nas też dziś było nieciekawie. Po latach perfekcyjnego dziecka w domu, nastał czas dziecka wiedzącego lepiej i zaczynającego zdanie od "ale ja..." . Strasznie ciężko wprowadza mi się nowe zasady w domu - ponoć tak trzeba i należy w tym wieku . Dla mnie to też porażka, bo rozmowy przestały działać i tak naprawdę zaczynamy z tatą P. błądzić.Jutro musi być lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maggie, jutro będzie lepszy dzień.
    Człowiekami jesteśmy tylko:)
    a koszulka zasługuje na prawdziwe pranie z podwójnym wirowaniem!;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. lepszego dnia Ci dziś życzę,
    bez wspinaczkowego, bez klapsowego, bez wymuszania i rzucania przez M. czym popadnie...
    życzę Ci dziś dnia wolniejszego i spokojniejszego

    OdpowiedzUsuń
  4. Maggie, każdy ma zły dzień i nie ma ludzi doskonałych. O klapsie nie piszę, bo sama wiesz najlepiej, ale podziwiam, że to napisałaś.

    Żadne pocieszenie, ale każdy to miał, ja też chodziłam po ścianach i miałam ochotę wyskoczyć przez okno. Minęło, zawsze mija. A potem pojawia się nowe. Lepsze/gorsze, a może i my bardziej odporni. I nie zwalaj na siebie wszystkiego, bo oszalejesz. M. jeszcze mały, ale potem się przekonasz, że nie wszystko masz pod kontrolą, ale "wina" nie jest dobrym słowem. Bo dziecko wie, że nie może, a robi.

    OdpowiedzUsuń
  5. moja Jagna na klapsy reaguje śmiechem :( porażka totalna! ale weź na nią wrzaśnij! w bek od razu! heh ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, dziękuję... DZIĘKUJĘ...

    Już rano, więc lepiej - zdecydowanie :-)
    Ale i tak zaraz stąd uciekamy - długi, bardzo długi spacer pomoże i mnie i M.
    Przynajmniej taką mam nadzieję...
    Nie wiem tylko jak wytłumaczyć Dziecku, że zabieranie na spacer odkurzacza nie ma najmniejszego sensu ;-)))

    Dobrego dnia!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. bo liści nie ma :))))))) i co ten odkurzacz miałby zjeść ;))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie...
    Dzięki, eWo :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. A jeszcze chciałam napisać, że i wiewórka, i zdjęcie dziewczynki tyłem na ścieżce i Wasze-ogromnie mi się podobają:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że spacer Ci pomoże i M. będzie spokojniejszy, bo się trochę zmęczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Delie, :-)

    Dag, zdecydowanie pomógł :-) I na humor, i na apetyt, i na sen :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Maggie, to wcale nie musi byc Twoja wina... wszystko sie zmienia i z czasem mija i wiele trzeba sie uczyc cierpliwosci...! non stop pod kazdym wzgledem... :-)

    Sciskam Was serdecznie a jutro, jutro przed Wami nowy dzien...! M

    OdpowiedzUsuń
  13. ech....no my na tym samym etapie...porażki rodzicielskie przezywam często, klaps też się zdarzył - przeprosiłam i Glusia.... :(
    Walczę z wrzaskami, oporem, buntem, wynajduję sposoby...i pocieszam się że jeszcze tylko 16 lat i się wyprowadzi do dziewczyny ;) Głowa do góry Maggie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja tłumaczę że zabawka zmęczona i pójdzie spać przez ten czas jak my będziemy spacerować ;) zazwyczaj działa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja siłą rzeczy o czym innym;-)
    Piękna wiewiórka, ogon niesamowity i jak ona pozuje:) Maggie i czy to Ty jesteś na tym zdjęciu z dziewczynką, taka pięknie uśmiechnięta?

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamsan, Anik - dzięki za te Wasze słowa! Ogromne dzięki!!!
    No to mnie pocieszyłaś, Anik... 16 lat i z głowy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Patrycjo, tak, to ja :-) Jak najbardziej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Maggie, piękna Kobieta z Ciebie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepiękny uśmiech Maggie i te oczy, ach:-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Prześliczne zdjęcia, wiewióra urocza! Ach, za szybko minęła ta jesień...Moim zdaniem najważniejsze, że żałujesz tego klapsa i jeśli tak żałujesz, to już tego raczej nie zrobisz. Wiem jak to jest, to pokazuje tylko jak my dorośli jesteśmy słabi. Ja jako nauczyciel, który zazwyczaj zachowuje stoicki spokój, gdyż uważam że właśnie tą drogą można więcej zdziałać niż nerwami i krzykiem wiem, że nie zawsze da się wytrzymać. Nie mówię tu o klapsach, a o zdenerwowaniu na dzieci. Nie da się.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. P.s. Chciałam jeszcze dodać, że podoba mi się Twoja szczerość ;)
    i to ostatnie zdjęcie w pierwszej części zdjęć jest FANTASTYCZNE!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ivi, ;-)

    Patrycjo, ale oczu tu wcale nie widać ;-)))

    Kemotko, ech no strasznie żałuję tego klapsa... I nisko Ci się kłaniam, bo wiem że praca pedagoga to jedna z najtrudniejszych... Doceniam i podziwiam!!! I dzięki!
    A co do szczerości tutaj, to inaczej bym chyba nie potrafiła ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale...widać jedno przecież:) I robi wrażenie za dwoje;-) Stąd mój zwrot ("jakie masz ładne oko", brzmi jednak jakoś..dziwnie:D)

    OdpowiedzUsuń
  25. No zdecydowanie ;-)
    Dzięki Patrycjo! To przemiłe... Choć oczywiście z komplementami mogłabym polemizować długo i namiętnie - taka polska przypadłość ;-) oraz wszystko zwalić na zakłamania fotograficzne, hihi!
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuję za te słowa. Niestety na co dzień także niedoceniana. A jakże ważna. Ach, niestety także często w Polsce źle wykonywana. Obserwuję to na co dzień.

    OdpowiedzUsuń
  27. Kemotko, podpisuję się dwiema rękami pod tym co napisałaś! Ja do każdego nauczyciela staram się podejść z wielkim szacunkiem, ale - to prawda - nie każdemu on się należy! Jednak Ci znakomici, oddani pracy, powinni być noszeni na rękach!

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak, tak, tak! I wcale nie chodzi tu o zarobki, a o szacunek i wdziecznosc ze strony rodzicow i innych osob. Ja uwazam,ze to wlasnie jeden z wazniejszych zawodow, gdyz ksztaltuje nie tylko poszczegolne jednostki, a cale spoleczenstwo! Ja kiedys mialam kolezanke, ktora nie rozumiala tego kompletnie i najpierw, gdy dowiedziala sie, ze wybieram sie na pedagogike zareagowala z niesmakiem: "Jesli takie masz ambicje, to twoja sprawa, lecz ja uwazam ze powinnas wybrac inny kierune", a pozniej gdy dowiedziala sie,ze pracuje w przedszkolu powiedziala: "To super praca, przychodzisz, popatrzysz jak bawia sie dzieci. Super, zero stresu". Zapamietalam jej slowa i mnie nieco zabolaly. Teraz nie utrzymuje juz z nia kontaktu. Jednak wiem,ze wiele osob wlasnie takie ma zdanie na temat tego zawodu. Dlatego tak bardzo ciesza mnie Twoje slowa ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)