W tym miejscu miałam napisać, że ruszamy na spacer :-) Bo słońce. Bo wiosna. Bo już tak ciepło. Bo wróble na balkonie :-) i rozbrykane koty marcowe w dzikim sadzie! I miałam jeszcze napisać o piątkowym wieczorze z A. Przy tajskiej zupie i muffinkach z makiem. O wieczorze ważnych słów - tych o miłości do Dzieci, i tych o miłości do Muzyki... Bo A. to moja baaardzo pokrewna dusza, o czym przekonuję się w przy każdym spotkaniu z coraz większa mocą... Choć niby wiedziałam to od zawsze :-) I o małej Tosi, z którą widzieliśmy się w piątek przed południem.
W każdym razie na spacer się nie wybieramy... A i opowiedzieć o tym wszystkim też nie dam rady teraz...
Bo - niestety – po całkiem dobrze zapowiadającym się poranku – niemal 39 stopni gorączki u M. Całkiem nagle!
Zostajemy więc…
M. słabiuteńki… Cichutki… Chwilkę temu zasnął… Zjadł ze dwa maleńkie bliny i pokornie przełknął łyżkę syropu przeciwgorączkowego… Trudno powiedzieć: trzydniówka czy też zabłąkany wirus… Nie wygląda to na zapalenie krtani, z którym walczy od kilku dni Tatuś M. Zobaczymy…
Taki update. Wcale nie takiego poniedziałku sobie życzyłam… Zatem na trzy cztery – reorganizacja planów na najbliższy tydzień…
Wam dużo lepszego życzę!!! |
Trzymam kciuki, żeby to była gorączka przemijająca bez śladu. Krąży coś takiego. Nas dopadło 3 tygodnie temu.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że taką obrączkę z historią nosisz:) Wspaniała sprawa.
Za spacer wielkie dzięki:) I za zdjęcie kaloszy też:) Są już na blogu:)
PS A to zdjęcie maszerującego M. - świetne!
OdpowiedzUsuńZdrowia dla M. Od tez niestety chorego Glusia - czas z dziadkami pod znakiem domowego szpitala niestety :(
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się historia obraczki :) I to na pewno dobra wróżba :)
A wiek prababci imponujacy! My w tym roku będziemy świętowac 90lat naszej...:) Wieki całe między prawnukami a prababciami, prawda? :)
Spokojnego tygodnia Maggie!
Maggie, przede wszystkim zdrowia dla M! Dużo i jak najszybciej. A wpis o urodzinach Prababci i obrączce wzruszył mnie bardzo. Uwielbiam tutaj zaglądać właśnie po takie wspomnienia. Masz ich tak wiele i potrafisz o nich pisać w niezwykły sposób. Niech ten tydzień będzie dla Was przeciwieństwem poniedziałkowego poranka!
OdpowiedzUsuńHistoria z obrączką cudna. Pokażesz zdjęcie obrączki kiedyś?
OdpowiedzUsuńSiostra mojego męża miała w dniu ślubu naszyjnik po swojej prapra(sic!)babci. Miała cudną nowoczesną krótka sukienkę, granatowe szpilki i ten stareńki, ciemnozłoty naszyjnik. Przepiękna sprawa!
Duzo zdrowia dla synka :)
ooooooooooooo co za pech! oby to tylko coś lekkiego było! trzymamy za Was kciuki i życzymy zdrówka! mój ulubiony granatowy kubraczek wypatrzyłam na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńobrączka z historią! Maggie, Ty mi się właśnie kojarzysz z taką osobą, co ma w zanadrzu nie jedną taką historię. a wczoraj puściłam mojemu mężowi Fur Alina Arvo Parta i bardzo mu się podobało!
daj znać jak będziecie zdrowi, to się znowu umówimy :)
Trzymam kciuki za M., aby to nie było nic poważnego.
OdpowiedzUsuńU Nas rowerek biegowy sprawdza się dopiero teraz gdy Kacper ma 2,5 roku, widać, że jazda sprawia mu przyjemność :-) Lepiej radzi sobie z koordynacją :-)
Och, bardzo Wam dziękuję za te ciepłe słowa... Pomagają :-) M. walczy dzielnie z gorączką, a ja staram się nie patrzeć przez okno ;-)
OdpowiedzUsuńPrababciną obrączkę sfotografuję :-) Pewnie! I opowiem tu niejedną historię jeszcze...
Delie, widziałam :-)
Anik, zdrowia dla Waszej Pra... :-) Piękny jubileusz!!!
Ewo, uściski! A co do wspomnień... Czasem myślę, że poświęcam im zbyt wiele czasu... W moim wieku? ;-))) Ale jakoś ta przeszłość nas kształtuje, prawda? Warto ją czcić i celebrować... Może i nas inni kiedyś wspomną? Kiedyś tam... ;-)
Ula, ja WIDZĘ tę dziewczynę - w granatowych szpilkach, krótkiej sukience i stareńkim naszyjniku... Bosko musiała wyglądać. Ja szłam do ślubu w nieprzyzwoicie wręcz prostej sukni i na szyi z surowym, rżniętym mlecznym bursztynem na rzemieniu... I z bukietem słoneczników :-) I po ceremonii już z obrączką :-)
Enchocolatte, miłe, co napisałaś :-) Bardzo! Cieszę się, że Part Wam służy!!! Do zobaczenia! Niedługo! Na pewno!!!
Dag, M. lubi rower ale w Domu, hehe! Taki gałgan ;-)
Oooooo jaaaa, no a zdjęcie ślubne jakieś pokażesz? Ten bursztyn! uwielbiam bursztyny... I słoneczniki, ach :) Super!
OdpowiedzUsuńJa mam w domu także obrączkę po mojej babci, ale nie noszę jej w obawie przed zgubieniem - jest nieco za duża na moje palce ;) ale muszę w koncu kupić łańcuszek i na nim ją nosić.
OdpowiedzUsuńJak się czuje M.? Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje i będzie ganiał na wiosennym placu zabaw. Uściski dla niego!
Ula, nieeeeee ;-) No, może kiedyś... Może kawałek ;-) Ale obrączkę obiecuję! I bursztyn ślubny może też :-)
OdpowiedzUsuńKamotko, śpi już :-) Trzydniówka, jak przypuszczam... Ale oczywiście trzęsę się ze strachu, że to coś poważniejszego... Oby nie!
Ja swojej nie zgubię! 'Przytamowałam' ją pierścionkiem zaręczynowym - najwyżej jego zgubię ;-) Na łańcuszku nie mogłabym nosić - zerwałby mi ją M. z pewnością! W ogóle na razie nie nosze niczego na szyi! Cierpię z tego powodu, bo naszyjniki, ciężkie kamienie, to był mój bzik ;-) Ale sama rozumiesz...
Powrotu do zdrowia dla Synka!
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze. Nie zamartwiaj się tak.
Dzisiaj na szybko, bez specjalnego ładu i składu... Zatem: płaszczyk M. przecudowny. Granat to i mój typ, ale wszechobecny róż zwala mnie z nóg po wejściu do kilku sklepów, zniechęcona mam dość dalszego szukania.
Musiałaś być piękną Panną Młodą. Temat naszyjników kiedyś już poruszałyśmy. Blisko nam do siebie w tej kwestii. ;)
Od narodzin Z. też więcej dumam, wspominam i zrobiłam się sentymentalna. Twoje wspomnienia są wyjątkowe!
Śpij dobrze!
Aby jak najszybciej wyzdrowial...! a taka obraczka z historia, z 1915 roku, piekny prezent i jakze bezcenny... wspaniale wspomnienia Maggie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. M
Ivi, Mamsan - dzięki bardzo :-)
OdpowiedzUsuń