wtorek, 15 marca 2011


Trochę kolorów.

Bardzo ich dzisiaj potrzebuję…
W Domu dwoje chorych. Chory M. Chory Tatuś M.

Ja się trzymam. Jeszcze ;-)
Ale kolorów potrzebuję…
Wczoraj M. taki cichutki… Osłabiony gorączką...
Położyliśmy się razem – M. wtulony w moje ramię…
Mocne światło popołudniowego słońca przygaszone lnem zasłon w sypialni…
M. zasypiał… Liczyłam Jego oddechy…
Aż do zachodu słońca...

Wieczór spokojny. Zjadł. Zasnął… Noc bezpieczna… Poranek bez gorączki. W dobrym nastroju. Jednak areszt domowy mimo wszystko.

Z ulgą przywitałam dzisiaj chmury… Jakoś mi lżej z nimi… To wczorajsze słońce trochę mnie rozzłościło. No bo świeci tak bezczelnie kiedy my tu chorujemy ;-)

Zatem dziś na kolorowo. W kontraście do tego, co za oknem…

Kredki, farby, pędzle…

Miłe wspomnienia z dzieciństwa… Weekendy – w co któryś odwiedzał nas brat Mamy – wtedy student architektury. Zwijał dywany w salonie, rozkładał wielkie płachty brystolu, brał pędzle, farby i malowaliśmy!!! Najbardziej żałuję, że niewiele z tych dzieł przetrwało… Pamiętam, jak uczył mnie rysować wróble, koty i choinki. Do dziś tak właśnie je rysuję ;-)
Siostra mojego Taty za to skompletowała w grubym zeszycie niemal wszystkie ‘dzieła’ z mojego i mojego kuzynostwa dzieciństwa. Zeszyt przetrwał. Muszę pilnie go obfotografować ;-) Niektóre nasze rysunki są kapitalne. Zwłaszcza te autorstwa mojego młodszego kuzyna ;-) Pamiętam serię ‘morską’ z okrętami! Ten to miał fantazję ;-)

Oj, trzeba te wszystkie najwcześniejsze dzieła przechowywać. Zdecydowanie. Później mają wielka wartość! Moja mama, jak widać, przechowuje nawet kredki, którymi bazgrałam ;-) Pamiętacie takie opakowanie? Kredki ołówkowe z misiem!!! 12 sztuk! Fajne były!
Chomikowanie ma również swoje dobre strony, hihi :-)


I jeszcze M. :-)

Dobrego dnia! I dużo zdrowia dla wszystkich!!!

9 komentarzy:

  1. :) będzie dobrze!
    miałam w przedszkolu takie kredki z uszatkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za te kolory :-), dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymajcie się!:)

    Pamiętam jak każde przeziębienie przeżywałam okrutnie, jak Ty - tak z tego wpisu czuję. Ale przedszkole (i przynoszone z niego infekcje) hartuje również odporność rodziców. Teraz jest inaczej, mniej nerwów i więcej pogodzenia. Ale żal chorego malucha zawsze.

    Kolory wspaniałe! Też ich potrzebuję, bo nie mogę się otrząsnąć po tym co wczoraj obejrzałam w TV:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kredki ołówkowe z misiem, no pewnie!
    Moi rodzice bardzo dbali o moje uplastycznienie ;) Mama mnie woziła na plastykę. Niestety, talentu mi od tego nie przybyło.

    Łączę się w bólu chorobowym!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przejście zimy w wiosnę, niestety dla większości z nas kończy się atakiem jakiegoś wirusa :( Ale dobrze, ze juz lepiej.
    I ja miałam takie kredki oraz bambino i jeszcze takie coś jak dzisiejsze pastele, w podłużnym opakowaniu. Bardzo lubiłam nimi rysować. NAwet zapomniałam już jak bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kredki pamietam, mialam takie same... i czekam na zobaczenie waszych rysunkow, taki zeszyt to prawdziwy skarb...! moich rysunkow zachowalo sie tylko kilka a kolorow Maggie tez bardzo, bardzo potrzebuje...!!!

    I zdrowka dla Was jak najwiecej, mam nadzieje ze dzisiaj jest juz duzo, duzo lepiej...!

    Usciski i caluski w czubek noska dla M... :-) M

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne kolorki. a ostatnie zdjęcie M. przesłodkie!

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne zdjęcia
    szczególnie pierwsze:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)