środa, 2 marca 2011

Nit, gantz, halb i sztell, czyli zapraszam do gry :-)



Trochę kolorów. Jeszcze z lutego.
Gry i zabawy towarzyskie. Ferie z M. i z Mikołajem. Zamiast nart - plansze :-)
Tutaj chanukowy dreidel. I Labirynt. Jedna z najulubieńszych gier mojego dzieciństwa. Oj, jak chętnie grał w nią teraz Miki!
I wieczory z origami.
 Ach, muszę się pochwalić naszymi rzeźbami z papieru... Jakoś niedługo :-) Bo trochę ich zrobiliśmy...


 To po prawej to słoń! Gdyby ktoś miał wątpliwości ;-)

Udanego popołudnia!

My właśnie wróciliśmy z długiego spaceru :-) Pięknie jest! Mam wrażenie, że tym razem wiosna się naprawdę budzi!!!

Dziś może namówię Tatusia M. na pojedynek w scrabble, ale nie wiem, czy się uda… Uhh! Takie wieczory planszowe to zdecydowanie bardziej ja lubię ;-)

A jutro czeka mnie ważne spotkanie. Punkt 13.00! Trzymajcie kciuki, bo wiele od niego zależy ;-)

PS I jeszcze mały update - mała wymiana SMSów z Delie przypomniała mi o pchełkach! Znacie? Lubicie? Mam na myśli taką grę ;-)
U nas wyglądało to tak: duży, okrągły stół, na stole gruby koc, na kocu mały pojemniczek, do którego mają trafiać okrągłe, drewniane 'pchełki', którymi strzelamy jedna o drugą! Ojejku! Jakie to było fajne! Ile przy tym śmiechu było! Uwielbiałam!
Ostatnio próbowałam kupić zestaw pchełek, ale wszędzie tylko plastikowe, brrr... Czy ktoś widział gdzieś takie klasyczne, drewniane? Jeśli tak - proszę o pilna wiadomość w tej sprawie :-)

Z pchełkami wiąże się jedna, przezabawna opowieść mojej Cioci. Mianowicie kiedy była dzieckiem, razem z braćmi przez zasłony podglądali dyrektora swojej szkoły (mieszkał w willi naprzeciwko!) :-) - krążącego wokół stołu podczas gry w pchełki właśnie! Nie wiem czy to fragment opowieści, czy już moja wyobraźnia, ale ja tego dyrektora widzę w rozciągniętych, brudnobiałych kalesonach ;-))) Oj, umarłabym ze śmichu... Klimat jak z Makuszyńskiego :-)



11 komentarzy:

  1. o jaki rozrywkowy dzień! fajne gry! udanej potyczki Maggie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ta gra interesująco wygląda! :)
    Kciuki zaciśnięte :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Enchocolatte, nie dziękuję ;-)

    Anik, rozluźnij! To dopiero jutro!!! ;-) A gry polecam. Zwłaszcza Labirynt (w PL wydaniu pełna nazwa brzmi: 'Tajemnice labiryntu')
    Jest genialna! I bardzo ćwiczy wyobraźnię przestrzenną. Zasady są dość proste, a wciąga i nie nudzi, bo za każdym razem trzeba myśleć od początku! Dla dorosłych i dla dzieci od mniej więcej 6-7 lat!

    OdpowiedzUsuń
  4. maggie będę trzymać :)
    Widziałam na blogu Delie monetę od Ciebie dla Chłopca z Bolkiem i Lolkiem i mam pytanie czy Ty byłaś w okolicach B-B ? :)))))))
    Również należę do planszomaniaków ;) i zarażam tym P. coraz bardziej skutecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. :)) Jak będą w NY to kupię dla Ciebie:)

    Ja pamiętam i bierki, i pchełki z dzieciństwa, ale plastikowe. Dużo w nie grałam. Ale za planszówkami jakoś nie przepadałam, poza jedną. W skoczki:) Może teraz, z Waszą pomocą, się rozkręcę.
    Bo w SuperFarmerze się zakochałam:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. eWo, a byłam :-) Nawet w samym BB :-) Ty stamtąd? Jeśli tak, to może się na jakąś partyjkę umówimy jak będę w okolicy ;-)

    Delie, a znasz Rummikub? Ja uwielbiam. Pamiętam, że przywiozła mi je ciocia z Holandii wieki temu. Jeszcze w PL tej gry nie było. Bardzo ją polecam!!! Mocno już kultowa :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiscie, ze pamietam...! Pchelki i bierki bardzo lubilam ale moje byly plastikowe, nawet nie wiedzialam istnialy drewniane... a kciuki za Ciebie jutro potrzymam z wielka przyjemnoscia... :-) Powodzenia Maggie. M

    OdpowiedzUsuń
  8. Maggie, coś mi świta, ale nie pamiętam, żebym w to grała. Jest wersja junior i jakaś mega promocja w merlinie na tę grę. Nie mogłam się oprzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mamsan, drewniane są fajne, tylko z tych moich drzazgi wyłażą ;-) i to bywa niewygodne!!! :-)

    Delie, ja też nie mogłam ;-) Taką dla dorosłych mamy w domu! Przyniosę na nasz wieczór planszowy :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. maggie, B-B to miasto oddalone o 19 km od Mojego Rodzinnego Miasta , które opuściłam dawno temu teraz mieszkam zupełnie blisko Ciebie ;) Ale B-B znam jak własną hmmm torebkę , mam tam rodzinę , ulubione miejsca i teatr dla dzieci, który muszę z P. koniecznie odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. eWo, Banialuka to już niestety nie ten teatr co w czasach mojego dzieciństwa... Ale Festiwal wciąż mocno się trzyma. Może za rok się na nim spotkamy? Bo to co dwa lata... A może wcześniej się uda? Przy innej okazji...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)