sobota, 5 marca 2011




Spacerujemy…

Po bliższej i dalszej okolicy.
Po parkach śródmiejskich.
Po lesie…
Po łąkach…


Czekamy na wiosnę.
Czekamy.
I czekamy.
I czekamy.
Cze-ka-my!!!

Póki co, deszcz rozmywa resztki śniegu. Tego ze zdjęć…
Weekend marny jeśli chodzi o pogodę…
Znów.
Dokładnie o tym pisałam tydzień temu… Że w weekendy zawsze gorzej. Bo pada, wieje i zimno.

Wieczór solo.
I ze śpiącym M.
Oraz z Solveig Slettahjel.
I z Feist.
I z Susi Hyldgaard.
Z Cat Power.
I z Joni M.


Przed południem tatuś M. próbował nauczyć Syna grać w kręgle. Z umiarkowanie zadowalającym skutkiem… Drewniana kula (kręgle mamy w wersji mini) zamiast toczyć się, odbijała się od mebli i rozlicznych sprzętów ;-) Tatuś tłumaczył i tłumaczył… Jednak M. uparcie kuli nie chciał pchnąć – wolał rzucać z całych sił. W końcu Tatuś wyszperał DVD i razem z M. obejrzeli początek filmu Big Lebowski ;-) Pamiętacie scenę otwierająca ten film? Tę z kręgielni. Z Boba Dylana ‘The Man in Me’ w tle…
Chyba nie musze dodawać, że od razu poszło lepiej ;-) 



Zamiast zaplanowanego spaceru (brr, że też musiało się rozpadać?) – miłe odwiedziny. I Tłusty Czwartek na bis, bo goście przyszli z pudłem maleńkich pączków ;-)
Za to M. mógł do woli poszaleć z Hanią na rowerze!

A potem odwiedził nas jeszcze ukochany wujek Tomek! Oj, dzień pełen emocji! Nic więc dziwnego, że zasypianie zajęło dziś M. mniej więcej 25 sekund ;-)))


Och, jak ja lubię takie dylematy: książka czy film… Kieliszek sherry czy filiżanka dobrej herbaty…
Zasłużony wieczór wypoczynkowy :-) O tak…

I jeszcze telefon do mojej drogiej A. - dziś jej imieniny...
Czyli jednak kieliszek sherry ;-)
Nie będę przecież toastu herbatą wznosić...
Ach, droga A., dlaczego mieszkasz taaak daleko??? To jeszcze dalej niż z czasów licealnych do naszego dziś...

***

Słonecznej niedzieli!

Mam nadzieję, ze naszych (ani Waszych) planów nie pokrzyżuje deszcz...

PS A w poniedziałek coś o literkach :-)


7 komentarzy:

  1. ja dzisiaj winko ...
    i zachciało mi się "Big Lebowsky" ... i co tu począć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki M. cudny - te butki... :)
    U mnie herbata dzis :) I zmeczęczenie. Może to wiosenne przesilenie? :))
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Big Lebowski :) uśmiałam się ale każdy sposób jest dobry jeśli przynosi efekty :)

    U nas mży i wszystkie plansze poszły w ruch i sorbet malinowy się pojawił na odczarowanie wiosny a żeby już zupełnie przegonić zimę to pojechaliśmy na zakupy po wiosenne buty :) . Mam nadzieję, że się uda bo już tęsknię za zielenią na dworze

    Maggie - miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda, i co? Udało się obejrzeć?

    Anik, oj, mnie też dopadło... Wiosenne przesilenie jak nic!

    eWo, sorbet malinowy? Brrrr... Ja lodów nie tykam póki śnieg za oknem! A sorbetów to już w szczególności ;-)
    A te buty to dla Ciebie? :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm...gdzieś już widziałam ten placyk...
    nie powiem, lubię te zdjęcia:)

    niezależnie od kontynentu, dylematy te same.
    herbata czy wino? wino czy gorąca czekolada? net czy ksiazka? ksiazka czy film? sprzątać kuchnię czy iść spać?
    :)))
    miłego wieczoru

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie sprzątać kuchni ;-)
    Niech sama się posprząta!!!
    ;-)))

    Uściski, Nana!

    OdpowiedzUsuń
  7. o, tak takie dylematy to ja mogę mieć ciągle. czemu tylko te weekendy tak szybko mijają...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :-)